Skąd się wzięła nazwa Pynci? Co to oznacza? Nie raz dostałam takie pytanie i na pewno zastanawiacie się o co chodzi. A to po prostu moja ksywa! Pynci to ja, Asia,
Zaczęło się, gdy byłam w 1 klasie gimnazjum. czyli miałam 12 lat i pierwszy raz pojechałam do Szczyrku by nauczyć się jazdy na snowboardzie. Swoje pierwsze zjazdy miałam pod okiem instruktora w Szkole Zdrowia, czyli na obozie dla dzieciaków. Uczyliśmy się zgodnie z SITS, jeździliśmy w kilkunasto osobowych grupach, z jednym lub dwoma instruktorami.
Podczas jednego z obozów w czasie ferii zimowych byłam z moją koleżanką Anią, jeździłyśmy na podobnym poziomie i byłyśmy w jednej grupie. Naszymi instruktorami byli Figur i Vysiec, którzy nie pamiętali naszych imion więc nadawali nam ksywki, nawiązujące do naszych ubrań lub zachowań. Mnie nazwali Pinky, a moją koleżankę Anię, Mózg. Przez cały obóz byłyśmy Pinky i Mózg, a wszyscy na wyjeździe to podłapali. W kolejnych latach, co roku, jeździłam, na obozu do Szczyrku, całe gimnazjjum i liceum. Ferie województwa pomorskiego i śląskiego odbywały się razem, dlatego co roku spotykałam te same twarze. Ksywka Pinky została ze mną i przyjęła się na dobre.
Z ludźmi, których poznałam na tamtych obozach zimowych, wyjeżdżałam też latem do Jastarni. Pływaliśmy na windsurfingu lub kitesurfingu, mieszkaliśmy pod namiotami i piliśmy wino na plaży. Tym sposobem poznałam wiele cudownych osób, z niektórymi mam kontakt do teraz. W Jastarni powstały różne wariacje od ksywki Pinky jak właśnie Pynci. Nawet dobrze pamiętam Adasia, który to wymyślił.
Możecie do mnie mówić Pinky, Pynci, Pinker czy Pinkusia – te wersje są moimi ulubionymi.
Pynci to unikatowa nazwa, w przeciwieństwie do Pinky, dlatego tak można mnie znaleźć w sieci. Jednak możecie do mnie mówić Pinky, Pynci, Pinker czy Pinkusia – te wersje są moimi ulubionymi.
Ta ksywka kojarzy mi się bardzo dobrze, to wspomnienia z bycia nastolatką, wyjazdów, poznawania wielu, wielu ludzi. Pinky, mówią do mnie moi znajomi z tamtych lat, obozów w Szczyrku i Jastarni, wtedy powstała Pynci. Na studiach mówiono na mnie Pinky, ale też Pinker. A ludzi, których poznałam dzięki Mańkowi, czyli psiarze nazywają mnie Pinkusia. Z każdą wariacją tego przezwiska wiążą się inne wspomnienia i dochodzą kolejne.